W tym dniu miałam otrzymać zaświadczenie ukończenia kursu. Musiałam tylko
zdać Egzamin Teoretyczny i Praktyczny. Tylko ? a może, aż? W domu uczyłam się dużo z dostępnych prezentacji, miałam więc nadzieję, że mam wystarczającą wiedzę do ukończenia tego kursu . Na egzamin pojechali z nami druh Paweł Mucha i druh Marcin Nowak. A oto nasze wspólne zdjęcia:
Na początku w ubraniu koszarowym zaczęliśmy
część teoretyczną. Egzamin był w formie testu. Z uwagi na fakt taki, iż dużo się uczyłam nie obawiałam się tego. Jednak wiadomo zdenerwowana byłam. Usiadłam, kartki zostały rozdane. Pytań było dużo, jednak , gdy przyjrzałam się dokładnie treści tych zadań uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdyż umiałam na nie odpowiedzieć. Po 20 minutach wyszłam z sali z oceną bardzo dobrą :)
Następnie poszłyśmy się przebrać w ubranie bojowe.
1. Kapitan Piotr Migacz przepytał nas budowy i obsługi Aparatów powietrznych ODO.
2. Mieliśmy rozpoznawanie sprzętu ratowniczo- gaśniczego takie jak: kurtyna wodna, prądownica pionowa itd.
3. Pracownicy Państwowej Straży Pożarnej przepytali nas budowy piły motorowej. Musieliśmy również ściągnąć i założyć łańcuch.
Wszystkie te zadania ukończyłyśmy z wynikiem bardzo dobrym.
Do ukończenia kursu pozostało nam tylko wykonać zadanie w grupie 6 osobowej.
Pożar dachu. Musieliśmy rozłożyć linię gaśniczą, przy użyciu drabiny ratowniczej ugasić pożar. Naszym dowódcą został Szczepan Maciejczyk z Jednostki OSP Szalowa. Dzięki późnej porze odczuwaliśmy tą niewiarygodną atmosferę akcji. Myśl o egzaminie i o wykonywanym zadaniu spowodowała wzrost adrenaliny. Każdemu zostały rozdzielone odpowiednie zadania.
Warto zauważyć, że egzamin prowadził Kapitan Dariusz Surmacz, którego po raz pierwszy poznałam na Dniu Dziecka w Gorlicach. Zadanie wykonaliśmy prawidłowo. Co to oznaczało?? ...
ZOSTAŁAM STRAŻAKIEM RATOWNIKIEM !! Nasza Jednostka od tej pory ma w załodze 4 strażaczki ratowniczki.
Gdy wracaliśmy do domu uśmiech na naszych twarzach był od ucha do ucha. Od tej pory mogłam wyjeżdżać na akcje ratowniczo - gaśnicze. Moje marzenie się spełniło! I tak zakończył się ten cudowny, pełen emocji dzień :)
Muszę wam opowiedzieć jeszcze o tym, iż wracając do domu okazało się, że zostawiłam czapkę strażacką w Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach. Było mi bardzo smutno i nie wiedziałam jak się przyznać Naczelnikowi Marcinowi Nowakowi. Z bólem serca i z pokorą podeszłam do niego i przyznałam się do tego. On się nie zdenerwował, wręcz przeciwnie roześmiał się i powiedział pamiętne słowa :
,, Sylwia zostawiłaś czapkę, to znaczy, że tu wrócisz". Na szczęście udało się ją później odzyskać:)
Chcecie wiedzieć co wydarzyło się dalej? Napiszę do was wkrótce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz