poniedziałek, 9 stycznia 2017

Moja pierwsza akcja !

Nie mogłam się doczekać mojej pierwszej akcji. W Naszej jednostce już wtedy nawiązała się niesamowita przyjaźń.  W sobotę wieczorem zastanawiałam się kiedy będzie moja pierwsza akcja ! Nawet rozmawialiśmy o tym z chłopakami. Poszłam spać.
Niedziela - 6:00 Dzwoni do mnie Naczelnik OSP Stróżna. Przez telefon powiedział tylko ty: ,, Sylwia! Szybko ! Do remizy, Akcja! Drzewo leży na drodze ! I się rozłączył.
Szybko się ubierając pobiegłam  do brata do pokoju, wołając do niego głośno Akcja!. On również się zaczął zbierać. Z uwagi na fakt , iż po kursie mój Nomeks był wyprany. Więc pobiegłam do pralni po niego, zabrałam ze sobą buty strażackie i zmierzałam w stronę auta. Brat zdenerwowany zawołał: ,, No jak tak będziemy jeździć do pożaru to nic z tego nie będzie!". Zrobiło mi się smutno troszkę , ale szybko się podniosłam, zaczęłam się ubierać w aucie. Musieliśmy do remizy jechać okrężną drogą, gdyż krótszą drogę zablokowało drzewo.
Brat bardzo szybko jechał autem, chciał nadrobić czasu. To powodowało, iż adrenalina sięgała zenitu. Brat skręcił , aż tu nagle przed nami pojawiło się zielone autu, które jechało 20 km/h. Nie mogliśmy go ominąć. To powodowało ogromne zdenerwowanie i stres. Byłam zła, że to tak wyszło. Moja pierwsza akcja, a ja będę tak późno!. W aucie zaczęłam się zastanawiać. Chyba jednak ta szybkość będzie mi przeszkadzała. Nie zdążę na akcję.
Nagle auto skręciło w drugą stronę, a my ruszyliśmy z piskiem opon. I przed oczami ukazała nam się remiza. Z oddali zauważyłam ,że chłopaki wyjechali autem, ale nie są jeszcze wszyscy ubrani. Zauważyłam druha Pawła Mucha, który biegnie w kierunku remizy. Brat zawołał zadowolony: ,, Dobrze jest, nie jesteśmy ostatni! ", ale mnie to jednak nie pocieszało.  Byłam już ubrana ,więc wzięłam hełm do ręki i z pośpiechem pobiegłam do auta Strażackiego.  Na akcję wyjechali : druh Bogdan Bogusz, druh Rafał Bogusz, druh Marcin Nowak, druh Paweł Mucha, druh Mateusz Mucha i druhna Sylwia Mucha.Wszyscy siedzieliśmy już na miejscu, auto ruszyło. Dźwięk sygnałów dźwiękowych spowodowało, że moje serce zaczęło mocniej bić. Wiedziałam, że to tylko spadnięte drzewo, jednak myśl o akcji tak na mnie działała !  zajechaliśmy na miejsce. Na drodze leżało drzewo


Od razu zabraliśmy się do pracy, wzięliśmy piłę motorową. Druh Rafał Bogusz zaczął  ciąć piłą drzewo. My rzucaliśmy klocki drewna z drogi.


Wcześniej zastanawiałam się nad tym , czy chłopaki mnie zaakceptują jako dziewczynę jeżdżącą do akcji. A oni pozwolili mi nawet spróbować ciąć piłą drzewo. 


Wszystko poukładaliśmy na swoje miejsce. I po zakończonych działaniach wróciliśmy do remizy. 
Byłam zadowolona po pierwszej akcji. Dźwięk sygnałów dźwiękowych  powoduje, że serce mi mocniej bije. Bardzo chciałam wtedy jednak poprawić szybkość. Chcecie wiedzieć czy udało mi się to poprawić? Co się dalej działo? Jak wyglądały moje kolejne akcje ? To już w następnych postach!


Lekkie obawy


Byłam już Strażakiem ratownikiem udało się ! Mogłam wyjeżdżać na akcje i ratować ludzi ! Bardzo lubię pomagać ludziom, mam to we krwi :) Dlatego tak cieszyłam się z tego. Wieczorami powracały do mnie historie mojego dziadka. Wtedy wyjazdy na akcje były czymś nieosiągalnym, ale również niesamowitym. Wtedy nie pomyślałam sobie, że aż tak kiedyś będę podobna do Niego...
 Jednak, muszę się Wam przyznać do moich ogromnych wątpliwości po ukończeniu tego  kursu .Moimi głównymi obawami było to iż;
1. Wiedziałam, że na akcję trzeba jechać szybko, ubierać się szybko. Bałam się, że po prostu nie zdążę.
2. Po raz pierwszy pomyślałam sobie o tym, że chłopaki w straży mogą nie zaakceptować tego, że jestem dziewczyną. Dziewczyna na akcje chce jechać ? Bałam się, że przez to będę traktowana inaczej, że mnie wyśmieją.
Jednak muszę stwierdzić, iż moje obawy  na szczęście okazały się nie słuszne. 
Już nigdy w życiu potem tak nie pomyślałam. To było pierwszy i ostatni raz !
Na swoją pierwszą akcję nie musiałam czekać długo, bo było to jeszcze w tym samym roku. Chcecie wiedzieć jak wyglądała moja pierwsza akcja? O tym przeczytanie już w następnych postach! Do usłyszenia :)

Egzamin kończący Kurs 1 i 2 stopnia ratowniczo gaśniczy !

W tym dniu miałam otrzymać zaświadczenie ukończenia kursu. Musiałam tylko zdać Egzamin Teoretyczny i Praktyczny. Tylko ? a może, aż? W domu uczyłam się dużo z dostępnych prezentacji, miałam więc nadzieję, że mam wystarczającą wiedzę do ukończenia tego kursu .  Na egzamin pojechali z nami druh Paweł Mucha i druh Marcin Nowak. A oto nasze wspólne zdjęcia:





Na początku w ubraniu koszarowym zaczęliśmy część teoretyczną. Egzamin był w formie testu. Z uwagi na fakt taki, iż dużo się uczyłam nie obawiałam się tego. Jednak wiadomo zdenerwowana byłam. Usiadłam, kartki zostały rozdane. Pytań było dużo, jednak , gdy przyjrzałam się dokładnie treści  tych zadań uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdyż umiałam na nie odpowiedzieć. Po 20 minutach wyszłam z sali z oceną bardzo dobrą :)
Następnie poszłyśmy się przebrać w ubranie bojowe.


1. Kapitan Piotr Migacz przepytał nas budowy i obsługi Aparatów powietrznych ODO.

2. Mieliśmy rozpoznawanie sprzętu ratowniczo- gaśniczego takie jak: kurtyna wodna, prądownica pionowa itd.

3. Pracownicy Państwowej Straży Pożarnej przepytali nas budowy piły motorowej. Musieliśmy również ściągnąć i założyć łańcuch.
Wszystkie te zadania ukończyłyśmy z wynikiem bardzo dobrym.




Do ukończenia kursu pozostało nam tylko wykonać zadanie w grupie 6 osobowej. Pożar dachu. Musieliśmy rozłożyć linię gaśniczą, przy użyciu drabiny ratowniczej ugasić pożar. Naszym dowódcą został Szczepan Maciejczyk z Jednostki OSP Szalowa. Dzięki późnej porze odczuwaliśmy tą niewiarygodną atmosferę akcji. Myśl o egzaminie i o wykonywanym zadaniu spowodowała wzrost adrenaliny. Każdemu zostały rozdzielone odpowiednie zadania.







Warto zauważyć, że egzamin prowadził Kapitan Dariusz Surmacz, którego po raz pierwszy poznałam na Dniu Dziecka w Gorlicach. Zadanie wykonaliśmy prawidłowo. Co to oznaczało?? ...
ZOSTAŁAM STRAŻAKIEM RATOWNIKIEM !!  Nasza Jednostka od tej pory ma w załodze 4 strażaczki ratowniczki.
 Gdy wracaliśmy do domu uśmiech na naszych twarzach był od ucha do ucha. Od tej pory mogłam wyjeżdżać na akcje ratowniczo - gaśnicze. Moje marzenie się spełniło! I tak zakończył się ten cudowny, pełen emocji dzień :)
Muszę wam opowiedzieć jeszcze o tym, iż wracając do domu okazało się, że zostawiłam czapkę strażacką w Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach. Było mi bardzo smutno i nie wiedziałam jak się przyznać Naczelnikowi Marcinowi Nowakowi. Z bólem serca i z pokorą podeszłam do niego i przyznałam się do tego. On się nie zdenerwował, wręcz przeciwnie roześmiał się i powiedział pamiętne słowa : ,, Sylwia zostawiłaś czapkę, to znaczy, że tu wrócisz". Na szczęście udało się ją później odzyskać:)
 Chcecie wiedzieć co wydarzyło się dalej? Napiszę do was wkrótce!

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Komora dymowa w Krakowie :)

Nareszcie nadszedł ten dzień. Dzień w którym miałam przejść komorę dymową w Krakowie. Bardzo się cieszyłam, że to już dzisiaj. Wszyscy na mnie bardzo liczyli, a w szczególności Ja. Nie mogłam nikogo zawieść. Denerwowałam się dlatego, bo bardzo mi na tym zależało. Do Krakowa pojechaliśmy autobusem. Zbiórkę mieliśmy z samego rana. Pojechał z nami Piotr Włudyka i Marcin Nowak. Droga minęła bardzo szybko. Im bliżej Krakowa tym czułam większy stres, jednak  był to stres mobilizujący.
Dojechaliśmy na miejsce, zabraliśmy ze sobą cały potrzebny sprzęt. Na początku zostały nam przedstawione wszystkie zasady tego ćwiczenia, a potem czekaliśmy się na swoją kolej. Okazało się, że wchodzimy parami. Moim partnerem został Szczepan  Maciejczyk z OSP Szalowa. Z dziewczyn z naszej Jednostki Osp Stróżna weszłam jako pierwsza. I zaczął się test wydolnościowy.
1 ćwiczenie - bieżnia .
Nie ukrywam, że tego ćwiczenia najbardziej się bałam. Nigdy nie byłam mistrzynią biegania. Jednak pełna energii i sił maszerowałam na bieżni. Zrobiło mi się bardzo ciepło, ale byłam zadowolona bo udało mi się pokonać ten etap. Zaczerpnęłam łyk wody i przeszłam do kolejnego ćwiczenia.




2 ćwiczenie - rowerek
To ćwiczenie było dużo łatwiejsze siedziałam na rowerku pedałując. Uspokoiło to troszkę mój oddech


3. Po upłynięciu czasu przeszłam do kolejnego ćwiczenia, którym była drabinka.
Ćwiczenie to było cięższe. trza-było szybko wychodzić w górę na kolejna szczebla drabiny. Warto zauważyć ,iż było to dość szybkie tempo. Jednak na szczęście z tym również sobie poradziłam. Byłam z siebie dumna, bo 1 część, czyli test wydolnościowy miałam już za sobą.


4.Jednak pozostała jeszcze KOMORA DYMOWA.  Byłam już trochę zmęczona, ale byłam pełna energii ,aby iść dalej. Poczułam ogromną adrenalinę na myśl ,że zaraz wejdę do komory,byłam ciekawa co będzie dalej. Chłopaki pomogli podłączyć mi aparat powietrzny do ochrony dróg oddechowych. Po chwili usłyszałam swój oddech.

 A potem ... Weszłam do środka, wraz z  Szczepanem ...  Ja szłam jako pierwsza, natomiast on szedł za mną.

Pomieszczenie było ciemne, zadymione. szliśmy powoli. Na początku trzymaliśmy się bocznej ściany i nagle zaczął się labirynt. Najpierw była beczka, przez, którą trza było przejść. Weszliśmy, więc do  środka. Tam panowała ciemność.Wyczułam, że drogę zastępuje nam jakaś blacha. Aby wyjść do góry stanęłam na niej ,podciągając się bardzo mocno dostałam się do dalszych przeszkód. Poczekałam na Szczepana, pomagając mu w tym.  Wiedziałam, że mogliśmy pokonać to tylko wspólnie. Jeden za Wszystkich, Wszyscy za jednego. Cały czas szliśmy razem, pomagaliśmy sobie nawzajem. Mieliśmy do siebie bardzo duże zaufanie. Szliśmy na kolanach. Klatki  były ciasne, były wąskie korytarzyki, w których istniały przeróżne przejścia.  Był  trójkąt. aby przez niego przejść musieliśmy odwrócić się na plecy, potem ukośny, ostry spadek,a także długa rura, przez którą musieliśmy się przeczołgać. Szliśmy dalej przed siebie, szukaliśmy dalszej drogi, otwieraliśmy kolejne drzwiczki. Jednak Odczuwaliśmy  coraz większe zmęczenie. Byłam już bardzo zmęczona, jednak zdeterminowana dalszej drogi. W oddali słyszałam głośne bicie swojego serca i swój głęboki oddech.  Pomieszczenie było nadal ciemne ,a przejścia coraz węższe.  Wszystko było tak nie przewidywalne. To było  uczucie, którego jeszcze nigdy nie doznałam. Nagle zobaczyłam niebieskie drzwiczki, gdy je otworzyłam zobaczyłam jasne pomieszczenie.

 Zauważyłam, że tam czekają na mnie chłopaki : Marcinek i Piotrek. Pomogli mi ściągnąć aparat. Widziałam ich ogromne uśmiechy na twarzach. Byłam zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Byłam z siebie bardzo dumna, że mi się udało, że pokonałam swoje słabości. PRZESZŁAM KOMORĘ DYMOWĄ. To dla mnie był niewiarygodny sukces ! Tak bardzo się cieszyłam. Aby zostać strażakiem ratownikiem pozostało mi tylko zdać egzamin , na który dużo się uczyłam.
Ja byłam już szczęśliwa bo przeszłam komorę dymową, jednak pozostałe 3 dziewczyny z naszej Jednostki miały to jeszcze przed sobą. Starałam się je wspierać jak tylko mogę. Trzymałam za nie bardzo kciuki i wierzyłam w to, że dadzą sobie radę. oto kilka ich zdjęć :





                                                                                               
Warte pochwały jest to ,iż ćwiczenia w komorze dymowej przeszły wszystkie 4 dziewczyny. Z uśmiechami na twarzach wróciłyśmy do swoich domów. Leżąc wieczorem wracałam do wydarzeń z tego dnia. To były niewiarygodne emocje, niepowtarzalna adrenalina ,o której nigdy nie zapomnę. Z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, iż z chęcią powtórzyłabym tamto jeszcze raz. Bardzo chciałybyśmy podziękować naszemu Naczelnikowi Marcinowi Nowakowi, za ogromne wsparcie duchowe. On wspólnie z nami bardzo to przeżywał, troszczył się o nas ( podawał wodę, pytał czy wszystko w porządku). Jeszcze raz bardzo dziękujemy, przez to wsparcie nie denerwowałyśmy się tak bardzo.
Po ukończonym ćwiczeniu, z uśmiechami na twarzach posprzątałyśmy pomieszczenie ćwiczeń. A oto nasze zdjęcie :


 Do tego, aby być strażakiem ratownikiem brakowało nam jeszcze zdanego końcowego egzaminu. Chcecie wiedzieć czy udało nam się ukończyć szkolenie? Czy wyjeżdżamy na akcje ? To już w następnych postach !




  

niedziela, 1 stycznia 2017

Kurs ratowniczy 1 i 2 stopnia ! :)


Przez długi okres w straży zajmowałam się sprawami reprezentacyjnym. Jednak dalej moim wielkim marzeniem były wyjazdy do akcji ratowniczo - gaśniczych.  Pewnego wieczoru zadzwonił do mnie Naczelnik OSP  Stróżna Marcin Nowak z propozycją . Opowiedział on mi o tym,  iż zaczyna się kurs 1 i 2 stopnia ratowniczo - gaśniczy .  Bardzo się ucieszyłam z tego powodu i bez zastanowienia zgodziłam się na ten kurs, mimo niezadowolenia niektórych osób w domu. Wynikało to z tego, iż jestem studentką PWSZ w Nowym Sączu ( kierunek ekonomia specjalność finanse i rachunkowość przedsiębiorstw). Z racji tej w tygodniu mieszkam w Nowym Sączu, natomiast zjeżdżam do domu na weekendy. Wiedziałam ,że mój wolny czas będzie bardziej ograniczony, jednak bardzo chciałam uczestniczyć w tym kursie i podjęłam się tego. Potem nie mogłam się doczekać kolejnych spotkań. Wraz ze mną na kurs uczęszczały jeszcze : Magdalena Halczak,Kinga Sarkowicz i Klaudia Ćwiklik.

 Bardzo chciałabym podziękować chłopakom z Naszej Jednostki, szczególnie Piotrowi Włudyce, Pawłowi Mucha. To oni bezinteresownie wozili nas zagwarantowanym autobusem za kurs, również  do Krakowa na zajęcia w komorze dymowej. Dziękujemy również za ogromne wsparcie duchowe. Na kursie mieliśmy 6 spotkań w weekendy. Były prowadzone zajęcia teoretyczne, a także praktyczne. Na każde zajęcia czekałam z niecierpliwością. Musze powiedzieć o tym , ze zajęcia były prowadzone przez Strażaków z Państwowej Straży Pożarnej z Gorlic. Spotkałam tam strażaków , których poznałam podczas Dnia Dziecka w Gorlicach min: kpt. Piotra Migacza, mł. bryg. Andrzeja Czeluśniaka i kpt. Dariusza Surmacza. Byłam dumna, że o straży mogę uczyć się od tak doświadczonych osób. Opowiadali nam Oni wiele przypadków z życia, ze swojej służby . Podczas kursu dowiedziałam się wielu nowych rzeczy dotyczących pożarów oraz  ratowania ludzi i budynków objętych pożarem. Podczas zajęć teoretycznych uczyliśmy się wiedzy , która była nam potrzebna do ćwiczeń praktycznych, a później do działań ratowniczo gaśniczych. Natomiast podczas  zajęć praktycznych uczyliśmy się rozwijać węże ,  budować linię ratowniczo gaśnicze, ewakuacji ludzi, posługiwaliśmy się drabinami  , a także posługiwania się piłą motorowa, a także posługiwania się aparatami ODO.  Te wszystkie zagadnienia były wcześniej omawiane podczas zajęć praktycznych. Każde zajęcia pozwoliły iż mogłam mieć większe wyobrażenie o działaniach ratowniczych prowadzonych przez Strażaków. Warto zwrócić uwagę  na to, ,że wieczorami w tamtym okresie często wracałam do tych historii z dzieciństwa ,  które opowiadał mi dziadek .  Byłam już bardzo blisko do tego, aby móc jeździć na akcje. Musiałam jeszcze tylko  zaliczyć komorę dymowa w Krakowie i zdać egzamin teoretyczny.Musze przyznać , że miałam duże obawy związane z komorą dymowa. Dlatego bardzo dużo o tym czytałam,  oglądałam filmiki związane z tym. A oto te filmiki, które obrazują na czym polega komora dymowa:

Byłam jednak bardzo mocno zmobilizowana i miałam nadzieje ,że dam sobie radę .Bo jak nie ja to kto? Miałam wewnętrzna siłę, aby pokonać wszelkie trudności i aby zostać strażakiem ratownikiem. bardzo wdzięczna chłopakom z naszej Jednostki, którzy bardzo nas wspierali. Chcecie wiedzieć czy udało mi się przejść komorę dymową, i jakie towarzyszyły mi w tym emocje i uczucia ? O tym przeczytacie już w kolejnych postach :)

Gminne i Powiatowe Zawody Sportowo Pożarnicze


Następnym ważnym wydarzeniem strażackim były Gminne Zawody Sportowo Pożarnicze 23 sierpnia 2015 w Wilczyskach. Miejsce zawodów w tym roku zostało zmienione, było to spowodowane remontem stadionu ,gdzie dotychczas były organizowane zawody. W tych zawodach również Nasi druhowie wzięli udział. Byłam bardzo ciekawa na czym takie zawody polegają i z głębokim zainteresowanie postanowiłam jechać do Wilczysk ,w których one się rozgrywały. Bardzo mocno trzymałam kciuki i dopingowałam chłopaków. Po wielokrotnych ćwiczeniach wiedziałam ,że są Oni doskonale przygotowani i wierzyłam w nich bardzo.
Zawody składały się z dwóch części: z sztafety oraz z zadania bojowego.
Na trasie sztafety czekały zadania do wykonania m.in. podłączenie węża do prądownicy, skok przez płotek, przeskok przez rów, slalom, przejście po ławeczce, skok przez ściankę czy też bieg z linią gaśniczą. 
W drugiej części strażacy z jednostek OSP musieli się zmierzyć z zadaniem polegającym na jak najszybszym rozłożeniu zestawu pożarniczego. Składał się on z motopompy, węża ssawnego, rozdzielacza oraz węży. Druhowie musieli zbudować dwie linie gaśnicze za pomocą, których trzeba było przełamać punkt oraz strącić pachołki.
Musimy się pochwalić tym, iż Nasza Jednostka na tych Gminnych Zawodach Sportowo Pożarniczych zajęła 1 miejsca , już 4 rok z rzędu . Nasza jednostka później reprezentowała Gminę Bobowa podczas zmagań szczebla powiatowego w Ropie.
A oto kilka zdjęć:








 Byliśmy wszyscy  dumni z tego zwycięstwa. Jednak to dodało nam sił i mobilizacji do ćwiczeń na Zawody Powiatowe. Ćwiczenia te wielokrotnie się odbyły. 6 września 2015 roku pełni nadziei pojechaliśmy na Powiatowe Zawody Sportowo- Pożarnicze, które odbyły się w Ropie. Wszyscy dali z siebie wszystko co mogli. W zmaganiach udział wzięło 8 ekip pożarniczych reprezentujących gorlickie gminy. Również tutaj odbyły się dwie konkurencje - sztafeta pożarnicza oraz ćwiczenie bojowe. Zawody przerywały opady deszczy. Jednak udało przeprowadzić się do końca . OSP STRÓŻNA osiągnęła niewiarygodny sukces. Zajęliśmy 3 miejsce.  Wszyscy bardzo się cieszyli i wróciliśmy do domów z wielkim uśmiechem na twarzy. Natomiast od tej pory półki w remizie zdobią dwa nowe puchary. Na tym zakończę ten post, jednak napiszę do Was wkrótce :)